Czy ,,Uskok” w ostatnich godzinach życia czekał na odsiecz? Do tej pory umykał śmierci. Po klęsce wrześniowej trafił do bauera, skąd szybko uciekł i już w 1940 r. powrócił na Lubelszczyznę. Pod koniec wojny dowodził jednym z plutonów AK operujących w okolicach Lubartowa. Po zajęciu tych terenów przez armię sowiecką zdemobilizował oddział.
Tak postępowało wówczas wielu dowódców. Na skrawku tzw. Polski lubelskiej między Wisłą a Bugiem stacjonowało 2,5 mln żołnierzy Armii Czerwonej, NKWD i armii Berlinga. Nie było nawet cienia szansy na stawienie Sowietom oporu- ale i w lesie nie było nadziei na przetrwanie. Los przesadził za nich: drogę odwrotu odcięło NKWD, którego rządy szybko dały o sobie znać. Ciągle nadchodziły nowe wieści o wywózkach, mordowaniu chłopów broniących resztek dobytku przed czerwonoarmistami.
Kiedy Brońskiemu nie udało się zacząć życia w cywilu, powrócił do podziemia. Wkrótce objął komendę nad jednym z rejonów Obwodu AK w Lubartowie. Po rozwiązaniu AK przeszedł pod komendę Delegatury Sił Zbrojnych, a później Zrzeszenia ,,Wolność i Niezawisłość”. Awansowany niebawem do stopnia porucznika, objął dowództwo nad całą Lubartowszczyzną. Podlegał słynnemu na Lubelszczyźnie komendantowi WiN , Hieronimowi Dekutowskiemu ,,Zaporze”.
Prowadził wojnę z Sowietami i siał postrach między rządzącymi w imieniu Kremla komunistami. ,,Na wojnie ludzie giną – powtarzał. – I nie da się tego uniknąć”. Bezwzględnie likwidował donosicieli i szczególnie gorliwych członków PPR czy reprezentantów lokalnej władzy. Podkreślał bowiem: ,,Niemożliwe jest tolerowanie draństwa! Zwłaszcza draństwa, które obleczone jest w szatę państwowej legalności i staje się ciężkim balastem dla otoczenia”. podobnie jak inni dowódcy podziemia niepodległościowego ,,Uskok” starał się bronić ludność przed samowolą władzy. Ze szczególną niechęcią patrzył na uzbrojone bojówki komunistyczne czyli ORMO. Jak pisał: ,,Nietrudno wyobrazić sobie, co się stanie ze złodzieja i pijaczyny, któremu dano broń do ręki i powiedziano: >>Jesteś władzą! Jesteś przedstawicielem Polski Ludowej<<”. ,,19 czerwca (1946 r.) rozprawiliśmy się z ORMO z Charlęża gm. Spiczyn. Zabitych zostało ośmiu >>bohaterów<< posiadających broń i od dłuższego czasu terroryzujących okolicę” czy ,,Nocą 14 września (1946 r.) zrobiliśmy obławę na najważniejszych asów czerwonego terroru w Niemcach. Pięciu z nich zostało zabitych- reszta zbiegła” – wspominał. Najgłośniejszą akcją ,,Uskoka” było opanowanie Łęcznej, i to raz po razie: ,,Wspólnie z oddziałem (Leona Taraszkiewicza) ,,Jastrzębia” i ( Józefa Struga) ,,Ordona” dokonaliśmy w Łęcznej dwóch akcji oczyszczających, jedną 22 (października), a drugą 31 listopada (1946 r.), w (ich) wyniku rozbrojono posterunek MO i zlikwidowano jedenaście osób za szpiclowania i inne wybitnie szkodliwe wystąpienia”. Broński nie wierzył w możliwość kompromisu z komunistami. Działania Stanisława Mikołajczyka uważał za dowód naiwności: ,,Przegrał, bo uwierzył Anglikom, którzy łatwym sposobem chcieli się pozbyć zobowiązań w stosunku do Polski i namówili go, by jechał do kraju – zapisał w październiku 1947 r.. –Przegrał, bo walczyć o Polskę niezależną to znaczy walczyć z Sowietami. Czy Mikołajczyk tego nie widział?”. Nie wierzył też zapewnieniom komunistycznych władz o ich dobrej woli. Nie złożył broni podczas amnestii ogłoszonej w 1947 r., po sfałszowanych wyborach. Pisał:,, W prasie roi się od wezwań, niejednokrotnie podpisanych przez autorytatywne dla nas jednostki- wezwań, które brzmią:>> Tak będzie lepiej dla Polski!<<. Wróg jest nieporównanie silniejszy i w walce łatwo zginąć można, ale czy znaczy to, że trzeba skwapliwie korzystać z rzucanych przez wroga ochłapów łaski? Łaski podstępnej? Zważajmy na to, by takie słowa jak: Polska, Polak, Honor, Wolność nie pozostały pustymi dźwiękami”.
CORAZ TRUDNIEJ WALCZYĆ
Rozbicie większości ugrupowań partyzanckich zimą z 1946 na 1947 r. oraz nasilający się terror skłoniły wielu zmęczonych leśnym życiem partyzantów do ujawnienia się w czasie ,,akcji amnestyjnej”. ,,Uskok” pozostał w konspiracji, co więcej, jesienią po wyjeździe ,,Zapory” – już w stopniu kapitana –objął komendę nad wszystkimi oddziałami WiN działającymi na północ od Lublina.
Realistycznie oceniając rzeczywistość, nie wierzył już w możliwość zbrojnego wywalczenia niepodległości. Obserwował sytuację międzynarodową i ze smutkiem konstatował: ,,Odnosi się przykre wrażenie, że Amerykanie i Anglicy jeszcze za mało znają Sowietów. Aby poznanie nie nastąpiło za późno”. ,,Tymczasem w Polsce coraz trudniej jest walczyć(…). Trzeba się ograniczyć do samej tylko kwestii przetrwania. A więc nic nie robić, tylko czekać jakichś zmian”- pisał w kwietniu 1948 r. Nie zamierzał się poddawać. Podzielił swój oddział na mniejsze patrole- małej grupie łatwiej było się ukryć, łatwiej też mogła się wyżywić. Ruchliwe kilkuosobowe patrole wymykały się obławom, jednak ,,Uskok” musiał pogodzić się z coraz dłuższą listą ofiar- jego podwładni ginęli w zasadzkach lub wpadali w ręce NKWD i UB. Broński urządził się ze swoją kwaterą w niewidocznym, bo wykopanym pod klepiskiem stodoły schronie, w obejściu zaprzyjaźnionych gospodarzy. Na palcach jednej ręki mógł policzyć ludzi znających drogę do niego. Szczęśliwie uchodził polującym na niego ubowcom, ale coraz gorzej znosił liczniejsze ucieczki i wydłużające się okresy bezczynności. Chciał się bić, a nie ukrywać. Z początkiem 1949 r. zapisał w pamiętniku retoryczne pytania: ,, Czy istnieją jakieś granice dla bezdusznych i krwawych zapędów komunizmu? Na podbój świata wyrusza żądna krwi i władzy barbarzyńska hołota. Hołota zwycięża. Przeciwnicy legli. Dokoła morze krwi. Hołota uchwyciła władzę nad światem”.
OBŁAWA
Schwytanie ,,Uskoka” było traktowane przez lubelskie UB za sprawę najwyższej wagi. Bezpośrednie działania przeciw niemu prowadziła placówka w Lubartowie. Pętla wokół ostatniego dowódcy podziemnych sił zbrojnych w Lubelskiem się zacieśniała. W nocy z 2 na 3 kwietnia 1949 r. bezpieka była- w wyniku zdrady- o krok od ujęcia Brońskiego i dowódców podległych mu grup Stanisława Kuchciewicza ,,Wiktora” i Edwarda Taraszkiewicza ,,Żelaznego”.
,,Uskok”, ,,Wiktor” i ,,Żelazny” zostali otoczeni w kolonii Łuszczów, gdzie mieli się spotkać wszyscy dowódcy podlegli Brońskiemu, a więc także ,,Strzała” i Józef Franczak ,,Laluś”. ,,Żelazny wspomina tamtą noc: ,,Zostaliśmy otoczeni o godzinie 4-tej rano przez batalion KBW i UB, którzy wyłamawszy drzwi weszli do budynku, który był murowany i piętrowy. Tutaj pierwszych z nich położyliśmy z broni, potem rzuciliśmy przez okna dookoła budynku 5 granatów i wyskoczyliśmy przez tylne okno. Tylko dzięki Opatrzności Bożej i ciemności nocnej udało nam się wycofać bez strat”.
Miesiąc później 1 maja Broński sięgnął ostatni raz po pamiętnik i zapisał: ,,Polska tonie w czerwonej powodzi… Toniemy, a nadzieja, której się chwytamy, jest przysłowiową brzytwą”.
Obławę na Brońskiego sprowadził jeden z najbardziej zaufanych towarzyszy broni – Franek Kasperek ,,Hardy”. Po ujawnieniu się w czasie ,, akcji amnestyjnej” 1947 r. został zwerbowany do współpracy pod ps. ,,Janek”. Świadom, że jednym z nielicznych znających miejsce pobytu ,,Uskoka” jest Zygmunt Libera ,,Babinicz”, zwabił go w zasadzkę. Po dwóch dobach tortur na lubelskim zamku bezpieka wydarła z ,,Babinicza” tajemnicę. Wzięli go ze sobą do Dąbrówki, żeby wyciągnął ,,Uskoka” z kryjówki.
Wieczorem 21 kwietnia¹ 1949 r. ,,Babinicz” stał wśród żołnierzy KBW przed bunkrem Brońskiego. Nogi spuchły mu od bicia i moczenia w lodowatej wodzie tak, że nie mógł się na nich utrzymać. Próbuje jeszcze raz: ,,Zdzichu, wyjdź! Tak będzie lepiej!” – przekonuje swego przyjaciela. ,,Chodź Zdzichu, inaczej cię zabiją”- woła jeszcze, ponaglany przez dowódcę obławy, por. Mieczysława Smagę. Z bunkra odpowiada im głucha cisza. Ubowcy nie bawiliby się tak długo z ,,Uskokiem”, gdyby nie rozkaz: ,,Dostarczyć żywego!”. W końcu decydują się zrobić podkop do kryjówki.
W wierszu ,,Niewolnictwo”- inspirowanym poematem ,,Maraton” Kornela Ujejskiego z 1845 r. – Broński pisał:
(….)
a kto chce być wolnym
i prawe ma serce
niech walczy, niech cierpi
choćby w poniewierce
niech ducha krzepi
myślą o przyszłości
niech czoła nie zniży
w podłej służalczości
(….)
Otoczony, bez możliwości ucieczki, ,,Uskok” nie zamierzał się poddać. Jak większość dowódców podziemia był zdania, że komunistyczny sąd nie ma prawa wydać na niego wyroku. To oni, żołnierze podziemia, reprezentowali Wolną Polskę i w jej imieniu zwalczali narzucony siłą reżim. Po dziesięciu latach walki, w nocy z 21 na 22 maja 1949 r., rozerwał się w swoim bunkrze granatem.
¹ winno być 21 maja
Tekst Instytutu Pamięci Narodowej opublikowany w Dodatku Specjalnym do tygodnika ,,Gazeta Polska”.
Zgoda na umieszczenie tekstu na portalu Internetowym wydana przez Andrzeja Arseniuka, Zastępcy Dyrektora Sekretariatu Prezesa IPN w dniu 11 marca 2010 r.