„Myśmy rebelianci i polscy partyzanci”…

Od roku 1990 wielu historyków i publicystów historycznych trudzi się nad tym, by zmienić w oczach Polaków czarny wizerunek ,,żołnierzy wyklętych”, czyli powojennych bohaterów walki zbrojnej przeciwko sowietyzacji Polski.

Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ ten wizerunek budowała przez lata propaganda Polski sowieckiej. Niezliczone, wysokonakładowe, tanie książki ( na przykład z serii ,,Żółtego Tygrysa”), filmy i szkolne spotkania z ,,kombatantami” milicji, Urzędu Bezpieczeństwa, Gwardii Ludowej czy Armii Ludowej sprawiły, że tragiczni bohaterowie powojennej, beznadziejnej walki o suwerenny byt Polski- którzy na zawsze powinni pozostać w naszych sercach- stawali się dalecy i obcy, podejrzani o wszystko, co najgorsze. ,,Nasi” to był Hans Kloss, rodem z podłego sowieckiego komiksu i bohaterowie załganej opowieści o czterech tankistach, którzy- by ominąć problem Powstania Warszawskiego, na wszelki wypadek trafiają do szpitala, gdy ich dywizja dociera pod Warszawę. Dzieło zaprawionego w ideologicznych bojach oficera politycznego wojska ,,ludowego”, wzmocnione najlepszą , jaką Polska wówczas miała obsadą aktorską, do dziś sieje spustoszenie w głowach wielbicieli PRL i wiecznej przyjaźni z Sowietami, choć tego zbrodniczego państwa już nie ma.

Poddawani nieustannie ideologicznej obróbce myśleliśmy o ,,żołnierzach wyklętych” w najlepszym przypadku jako o ludziach szalonych, którzy niepotrzebnie narażali siebie i swoje rodziny na zemstę UB. A te rodziny cierpiały w milczeniu i przeżywały upokorzenia, gdy czytały po raz kolejny o swoich bliskich zamęczonych w kazamatach UB, że to byli ,,bandyci”, ,,reakcyjne zbiry” itp. Naturalnie w czasach PRL nie było żadnej możliwości, by bronić ich prawa do dobrej pamięci. Na straży czarnej propagandy stały cenzura i bezpieka. Książki o ,,bandytach” pisali do spółki oficerowie UB na emeryturze i sprzedajni ,,literaci” lub dziennikarze. Byli za swą psią służbę odznaczani z okazji kolejnych rocznic rewolucji bolszewickiej czy 22 lipca, wymyślone przez komunistów ,,święto narodowe” ustanowione na pamiątkę ,,społecznego i narodowego wyzwolenia Polski” przez Stalina.

Zmiany po 1990 r. były bardzo powolne. Na skutek ,,bezkrwawej rewolucji” przy Okrągłym Stole wymieszali się byli aparatczycy komunistyczni i przedstawiciele ,,rozsądnej opozycji”. Jaruzelskim , Kiszczakom i im podobnym nie zależało na przywracaniu narodowej pamięci ludzi zamęczonych na Mokotowie, w więzieniach i piwnicach UB. Wszak w walce z ,,reakcyjnymi bandami” zdobywali oni moskiewskie epolety i stanowiska. Co więcej, po roku 1990 kontynuowały swą działalność postsowieckie media i wytrawni propagandyści z okresu PRL, którzy do dzisiaj jawnie i bezkarnie szydzą z powojennych bohaterów walki z kliką sowiecką w Polsce. Trudno, by było inaczej, przecież ta Polska sowiecka była ich ,,ludową ojczyzną”, strażniczką ich przywilejów. Szydzą także z ipeenowskiej akcji oczyszczania przestrzeni publicznej z reliktów komunistycznych obrażających polską niepodległość: ulic Świerczewskiego, 22 Lipca, XXX-lecia PRL i podobnych.

Określenie ,,żołnierze wyklęci”

w odniesieniu do oficerów żołnierzy formacji poakowskich , NSZ i innych powojennych grup antysowieckich pojawiło się po raz pierwszy w roku 1996 jako tytuł książki Jerzego Ślaskiego ps. ,,Nieczuja” (1926-2002). Ślaski był żołnierzem mjr Mariana Bernaciaka ,,Orlika” (1917-1946) , dowódcy oddziału Zrzeszenia ,,Wolność i Niezawisłość” na Lubelszczyźnie, zamordowanego podczas obławy UB. Potem w roku 2002, był słynny album ,,Żołnierze wyklęci- antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 roku” wydany przez warszawską oficynę wydawniczą Volumen, który utrwalił ,,wyklętych”, choć pewnie lepiej by było, gdybyśmy ich nazywali raczej niezłomnymi niż wyklętymi. To przecież nie Polacy ich ,,wyklinali”, lecz sowieccy politrucy. Album wydany przez Adama Borowskiego był wielkim wydarzeniem dla każdego Polaka, który miał ,,wyklętych” w sercu. Trwał wówczas proces unieważnienia przez sądy okręgowe w całym kraju wyroków śmierci i więzienia wydanych na tysiące Polaków z powodów politycznych, za walkę o niepodległy byt państwa polskiego. Proces możliwy dzięki specjalnej ustawie sejmowej z roku 1991. Album trafił na dobry moment i odegrał ważną rolę w przywracaniu czci ,,wyklętym”, mimo iż największe polskie media przemilczały go lub wspominały, zdawkowo, jednorazowo. We wstępie autorzy pisali: ,,Armia Czerwona, wkraczająca na nasze ziemie w styczniu 1944 r., nie niosła Polsce wolności ani pokoju. Po początkowym współdziałaniu z oddziałami Armii Krajowej przeciwko Niemcom, NKWD przystępowało do aresztowań oficerów; zwykłych żołnierzy siłą wcielano do wojsk Berlinga. Eksterminowano przede wszystkim inteligencję, aby jak najbardziej osłabić żywioł Polski. Mimo to konspiracja, choć znacznie osłabiona, trwała na straży niepodległości. Opór przeciwko sowieckiej dominacji od razu przybrał formę zorganizowanej walki zbrojnej- Powstania Antykomunistycznego, które trwało do końca lat 40, a na niektórych terenach nawet znacznie dłużej. Minęło z górą 50 lat, a wiedza o tamtych wydarzeniach jest wciąż niepełna. W potocznej świadomości nadal pokutują fałszywe stereotypy , będące produktem komunistycznej propagandy. Do ich ugruntowania przyczynili się peerelowscy pseudohistorycy, którzy przez 45 lat nazywali ten okres ,,epoką walki o utrwalanie władzy ludowej”. Stworzony przez nich skrajnie fałszywy obraz historii lat 40 i 50 trafiał do podręczników, encyklopedii i okolicznościowych artykułów prasowych. Proceder ten trwał do końca istnienia Polski ,,ludowej”(…). Zdajemy sobie sprawę, że mamy niewielkie szanse na zmianę istniejącego stanu świadomości historycznej rodaków. Do wyjątków należą pisarze, reżyserzy, aktorzy – ludzie tworzący kulturę, zainteresowani walką o prawdę, pokazywaniem postaw bohaterskich, odkłamywaniem przeszłości. Ale to w żadnym przypadku nie zwalnia nas z obowiązku wykorzystania wszystkich środków będących w naszym zasięgu, aby ten stan rzeczy zmienić. Jesteśmy to winni tym, którzy 55 lat temu, decydując się na walkę zbrojną w obronie imponderabiliów, odrzucili możliwość egzystencji pod rządami kolaborantów. Dla nas uczestnicy antykomunistycznego powstania są bohaterami”.

Równocześnie z albumem po Polsce krążyła wystawa o ,,Żołnierzach wyklętych”, czyli o drugiej konspiracji niepodległościowej- bo tak zaczęto nazywać powojenny opór przeciw sowietyzacji Polski, ustalając jego ramy czasowe: od 3-4 stycznia 1944 r., gdy Armia Czerwona wkroczyła ponownie w pogoni za Niemcami w granice II Rzeczypospolitej , do 21 października 1963 r., gdy zginął w milicyjnej obławie pod Piaskami ostatni żołnierz ,,wyklęty” –Józef Franczak pseudonim ,,Lalek” z oddziału kpt. Zdzisława Brońskiego ,,Uskoka” ( zgrupowanie mjr.Hieronima Dekutowskiego ps. ,,Zapora”).

Ballada o “wyklętych”

Przy okazji wystawy powstała ballada ,,Żołnierze wyklęci”, napisana, skomponowana i wykonana przez Michała Czajkowskiego, piosenkarza, poetę, kompozytora, publicystę związanego z Ligą Republikańską, nazywanego ,,bardem polskiej prawicy”. Jej słowa- starannie przemyślane i widać, że głęboko przeżyte przez autora, bo podane z wielką pasją- dotykają sedna problemu: ,,Osuszył czas mokradła krwi, czerwone słońce znów w zenicie… Czy warto było w wojny dni za taki kraj oddawać życie? Słychać pokoleń drwiący śmiech, to komuniści mają święto, lecz Mądry Bóg w Osobach Trzech pamięta, za co Was wyklęto. Zanim ostatni pójdzie z Was w niebieskiej partyzantce służyć, wszyscy staniemy jeszcze raz, może historia się powtórzy (…). Wystawę oto macie dziś, skoro najlepsza bronią pamięć i groźna tej wystawy myśl, że wolnych ludzi nic nie złamie. Niech się prostuje nieszczęść splot i niechaj drżą moskiewskie karły. Hańba wierzącym w Sierp i Młot, chwała za niepodległość zmarłym!”.

Leszek Czajkowski nie jest jedynym bardem, który ma w sercu ,,wyklętych”. Na portalu You Tube , chętnie odwiedzanym przez młodzież, wysłuchamy wielu piosenek gdańskiego barda Andrzeja Kołakowskiego poświęconych ,,Łupaczce”, ,,Ince”, ,,Ogniowi”, ,,Zaporze” i innym bohaterom powojennego dramatu polskiego.

Major i ,,Inka”

Duże znaczenie w walce o cześć ,,wyklętych” miały wystawy gdańskiego oddziału IPN – ,,Ostatni leśni”, oraz prowadzone wokół nich akcje edukacyjne przypominające postacie majora ,,Łupaczki”, ale też wielu szeregowych żołnierzy takich jak dzielna sanitariuszka Danuta Siedzikówna ,,Inka”, którą zaprezentowano też w pięknym spektaklu telewizyjnym ,,Inka 1946”. Od wielu lat Pisza o ,,wyklętych”, na podstawie własnych, gruntownych badań, pracownicy warszawskiego oddziału IPN dr Tomasz Łabuszewski , Kazimierz Krajewski,i Jacek Pawłowicz. I nie tylko oni. Duże zainteresowanie ,,wyklętymi” można zaobserwować w środowiskach ludzi młodych, tworzących grupy rekonstrukcji historycznych. Może to właśnie oni, młodzi Polacy, przyczynią się do powrotu ,,wyklętych” na zasłużone miejsce w polskim panteonie narodowym, gdzie niektórzy próbują stawiać Kuronia, Kołakowskiego i im podobnych- ludzi z drugiej strony barykady, zasłużonych raczej w utrwalaniu władzy sowieckiej w Polsce.

Pamiętamy

Pod adresem internetowym www.fundacjapamietamy.pl znajdzie czytelnik najlepszy portal poświęcony naszym ,,wyklętym” i ,,niepoprawnym”. Polecam go szczególnie młodzieży. Warto tam zaglądać, zwłaszcza po przyjęciu większej dawki wygłupów Kuby ,,Powiatowego” i podobnych toksycznych produkcji telewizyjnych. Już samo motto portalu oddaje sedno sprawy: ,,Walka beznadziejna, walka o sprawę z góry przegraną, bynajmniej nie jest poczynaniem bez sensu (…). Wartość walki tkwi nie w szansach zwycięstwa sprawy, w imię której się ją podjęło, ale w wartość tej sprawy”. To słowa polskiego filozofa, rodem z Wileńszczyzny , w młodości żołnierza Legionów Józefa Piłsudskiego – Henryka Elzenberga (1887-1967). Jakżesz one przypominają słowa samych ,,wyklętych”! Major ,,Łupaczko” pytał retorycznie: ,,Mamyż milczeć? Mamyż poddać się gwałtowi, zadawanemu obcą, zbrodniczą ręką?! Mamyż pod groźbą obcych bagnetów wyrzec się prawa stanowienia o sobie?! Mamyż wyrzec się ducha, serca i zaprzeć się wiary?!”. To była jego i jego żołnierzy święta sprawa, dla której walczyli, nie bacząc na szanse tej walki, bo wartość walki tkwi w wartości sprawy, a nie w szansach na zwycięstwo… Czy ktoś to dzisiaj jeszcze rozumie?

Historycy sądzą, że przełomem w poznawaniu historii powojennego oporu Polaków przeciwko komunizmowi sowieckiemu będzie wydany dwa lata temu przez IPN ,,Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956” – pierwsza w polskiej historiografii próba syntezy lub raczej zestawienia znanych faktów, ilustrowany licznymi zdjęciami i dokumentami. Tylko że atlas jest stosunkowo drogi, można go spotkać raczej w bibliotekach niż w domowych zasobach. Doświadczenie pokazuje, że w powszechnej edukacji społecznej większe znaczenie mogą mieć jednak popularne produkcje filmowe i fonograficzne.

Myśmy rebelianci…
Nowa inicjatywą na rzecz pamięci o ,,wyklętych” jest płyta CD ,,Myśmy rebelianci.
Piosenki żołnierzy wyklętych”
Tekst opublikowany w ,,Nasz Dziennik”, 2 grudnia 2009

***

Nawiązując do ostatniej informacji autora informujemy, że wykonawcą rockowej wersji tychże utworów jest kultowy zespół De Press.
Wśród tych utworów znajdują się piosenki stworzone i śpiewane przez żołnierzy mjr Hieronima Dekutowskiego ps. ,,Zapora”.
Niżej podajemy ich tekst.

MARSZ “ZAPORCZYKÓW”

Maszerują cicho niby cienie
poprzez lasy, góry i pola.
Niejednemu wyrwie się westchnienie,
Idą naprzód – taka ich wola.
I idą wciąż naprzód, bo taki ich los,
I ani żal, ani tęsknota
Z tej drogi zawrócić nie zdoła ich nic,} 2 x
Bo to jest ,,Zapory” piechota.
A gdy księżyc wyjdzie spoza chmury
I nastanie cicha, piękna noc,
To leśnej piechoty ciągną sznury,
Widać wtedy siłę ich i moc.
Choć twardą im była germańska dłoń,
Do boju ich parła ochota
I zawsze zwycięstwo musiało ich być,} 2 x
Bo to jest ,,Zapory” piechota.
Teraz za drugiego okupanta,
Jeszcze nam nie oschła jedna krew.
Po zdradziecku sięga nam do gardła,
Na tajgi Sybiru chce nas wieźć.
Pomylił się Stalin, pomylił się kat,
A z nim ta zdziczała hołota;
Za Katyń, za Zamek , za Sybir, za krew} 2x
Zapłaci ,,Zapory” piechota.

Autorem tekstu powstałego w 1945 r. i śpiewanego na melodię piosenki ,,Szara piechota” jest por. Stanisław Gabriołek ps. ,,Grot”. Poza szeregami żołnierzy ,,Zapory”, marsz przez wszystkie lata PRL był znany i śpiewany przez młodzież Lubelszczyzny zamieszkałą na terenach działania jego oddziałów. Por.Stanisław Gabriołek dowodził grupą dezerterów z armii Berlinga z jednostki wojskowej z Białki k. Krasnegostawu, która na początku 1945 r. dołączyła do oddziałów samoobrony AK ,,Zapory”.

NIECH SIĘ PANI POMODLI

( Autor nieznany)

Zmrok zapadł szarosielankowy, z łąk skoszonych aromaty szły,
Wiatr coś szeptał, tuląc drzew korony, z dala we wsi ujadały psy.
Wtem słychać zgiełk i turkot wielu wozów, młodych głosów, nawoływań moc,
To nadciąga partyzancki obóz, by zajmować kwatery na noc.
I był tam ktoś, tak bardzo zadumany, co w oczach miał idei wielki cel.
Ktoś, kto tańcząc ze mną leśne tango, z cicha szeptał dziwne słowa te:

Refren

Niech się Pani pomodli, dzisiaj w mojej intencji,
bo wyprawa mnie czeka, niebezpieczna i zła.
Może Pani modlitwa, będzie dla mnie skuteczną,
i uchroni od złego, tego co prosi tak.
I minęło tyle długich dni od tej chwili, a ja wciąż przed oczyma obraz w sercu ten mam.
Lecz odszedł ktoś, tak bardzo zadumany, co w oczach miał idei wielki cel.
Ktoś, kto tańczył ze mną leśne tango, i z cicha szeptał dziwne słowa te:

Refren

Niech się Pani pomodli ……………….

To piosenka śpiewana w oddziałach partyzanckich Lubelszczyzny i Podlasia. Szczególnie popularna w oddziale Romana Dudy ,,Romana”, wchodzącym od sierpnia 1945 r. w skład zgrupowania oddziałów podległych mjr Hieronimowi Dekutowskiemu ,,Zaporze”.

Autor: Piotr Szubarczyk

Zostaw swój komentarz